Cześć!
Dawno tutaj nie pisałam... Byłam dzisiaj u Shimy, która groziła mi śmiercią, więc wpis musiał się pojawić. Robiła też wiele innych strasznych rzeczy, np. dziwne warkoczyki (mam naprawdę długie włosy) oraz zapychała mnie świątecznymi ciastami. Jakoś przeżyłam... Niezwykłe, jak wychodząc od Shimy docenia się swoje życie... Kiedyś biła nas drewnianą łyżką... Nieważne.
Przechodząc do właściwego tematu - w poprzednim tygodniu odebrałam kolejną paczkę z Gildii. Długo czekałam, żeby uzbierać wystarczającą ilość produktów do darmowej wysyłki, ale w końcu jest. Jej, tyle dobra~
Pogrupowałam wszystko według wydawnictw. Na początek Waneko.
Dengeki Daisy, jedna z moich pierwszych zakupionych mang. Jeszcze tylko dwa tomy... Ach, jak ja będę tęsknić za naszym ukochanym wymoczkiem i łysym zbolem... Uwielbiam humor oraz postacie, już nieraz wzdychałam do Tasuku >///<
Beast Master, manga tej samej autorki. Szczerze mówiąc, nie bardzo przypadła mi do gustu. Większość tomiku zajmowały dodatki tj. starsze twory pani Motomi, a sama "Bestia" zakończyła się bardzo szybko. Szkoda.
Następnie, mangi spod szyldu Studia JG.
Jak ja się cieszę, że zdecydowałam się na zakup S&W. Uwielbiam relację głównych bohaterów i nie mogę doczekać się kolejnych tomów. Chyba uwiodła mnie zmyślna wilczyca Horo ;D
Teraz czas na komiksy Taigi oraz JPF'u.
Kobato jest niesamowita. Przed kupnem myślałam, że to zwykła szojka. Może i zwykła, ale główna bohaterka jest fantastycznie urocza :3 W czasie czytania czuję się wypełniona tęczą, kotkami i wszystkimi innymi słodkościami. Dobra robota, CLAMP. Nie przyprawiłyście mnie o mdłości rozkosznością oraz głupotą heroiny.
Na koniec magazyn Otaku. Zauważyłam, że na tych dwóch okładkach mamy sportowców. Ciekawe kogo zobaczymy następnym razem? Może tenisistów? :D
Do zobaczenia!
~Saya